RoboBee, czyli dron o wielkości i budowie owada

Miniaturyzacja wszystkich sprzętów, jakie ludzie znają, jest popularnym trendem. Jednak w przypadku drona skonstruowanego przez naukowców z Uniwersytetu Harvarda miniaturyzacja jest czymś więcej, ponieważ urządzenie o tak niewielkich rozmiarach i ogromnych możliwościach może mieć naprawdę wiele zastosowań i nieprzewidziane konsekwencje.
RoboBee X-Wing to miniaturowy dron rozmiarów owada, który ma znajome błoniaste skrzydła, umiejący machać nimi 170 razy na sekundę. Pozwala mu to na latanie z niewielką prędkością, zatrzymanie się w miejscu czy wykonanie skomplikowanych manewrów. Co ważne, naukowcom udało się odciąć przewód zasilający mikrorobota, który przez prawie dziesięć lat trzymał go na uwięzi.
Malutkie urządzenie waży zaledwie 90 miligramów i ma 3,5 centymetra rozpiętości skrzydeł i 6,5 centymetra wysokości. Do wzbijania się w powietrze używa czterech skrzydeł z siłownikami pizoelektrycznymi, które pod wpływem elektryczności kurczą się i rozkurczają - podobnie jak ludzkie mięśnie. Energię dron czerpie z promieni słonecznych dzięki sześciu panelom solarnym. Do lotu potrzebny jest mu zintegrowany system elektroniczny w postaci fotowoltaicznego wachlarza i generatora sygnału. Możliwe jest także dołożenie dodatkowego ładunku lub urządzenia elektronicznego. W takiej postaci urządzenie zamyka się w wadze 259 miligramów.
Kontrowersje budzi przeznaczenie tak małego urządzenia. Mogą one bowiem wykrywać groźne chemikalia, pomagać zapylać rośliny uprawne czy poszukiwać ludzi po wystąpieniu klęsk żywiołowych lub w trudnodostępnych miejscach. Zastrzeżenie jednak budzi fakt, że małe drony mogą w znacznym stopniu przyczynić się do inwigilacji ludzi, uzupełniając systemy monitoringu miejskiego.
Źródło: Nature